Biznes wyprany z usterek
Nowoczesność wkrada się niemal w każdy zakamarek sfery biznesowej. I nie ma znaczenia, czy to punkt krawiecki, kwiaciarnia, czy pralnia. Dziś wszędzie potrzebny jest sprawny sprzęt komputerowy. Nie wierzycie? Przeczytajcie, jak z IT radzi sobie właściciel pralni ze Środy Wielkopolskiej.
Wydawałoby się, że pralnia to nie jest rodzaj działalności gospodarczej podatny na kłopoty technologiczne. No, chyba że chodzi o zepsutą pompę opróżniającą w pralnicowirówce. Ale z tym pan Stefan Głowacki potrafi sobie poradzić. Gorzej z niezaktualizowanym systemem operacyjnym w komputerze…
O swojej firmie i sposobach na nieprzewidziane kłopoty IT rozmawiamy z właścicielem pralni Bewe w Środzie Wielkopolskiej.
Naszą rozmowę zacznę nieco przekornie – czy po tylu latach prowadzenia biznesu coś jest w stanie pana jeszcze zaskoczyć?
Zależy, o co pan pyta… Prowadząc pralnię, pracuję przecież z ludźmi, a ludzie potrafią zaskoczyć zawsze. Muszę przyznać, że mimo doświadczenia cały czas zdarzają się sytuacje, w których uczę się czegoś nowego.
Poproszę o przykłady…
Prowadzę firmę od 1991 roku. W biznesie tyle lat to niemal kilka epok! Zmieniło się to, na jakim sprzęcie pracujemy, jak prowadzimy księgowość, a także jak obsługujemy klientów i się z nimi komunikujemy… Zresztą proszę spojrzeć na takie urządzenie jak pralka – kiedyś wystarczała elektryczna wirnikowa Frania, później emocjonowaliśmy się takimi wynalazkami jak maszyny dwubębnowe – do prania i suszenia, wreszcie nadeszła epoka pierwszych pralek programowalnych. A dziś? Są one podłączone do internetu, zaś niektórzy producenci określają swoje produkty mianem inteligentnych. Wyposażone w Wi-Fi, są nie tylko ekologiczne (zużywają mniej wody czy prądu), ale też przyjazne alergikom i wygodne (można nimi sterować zdalnie za pomocą telefonu). Słyszałem, że współczesną pralkę można zhakować.
I jak tu stać w miejscu (śmiech).
Jaki jest zatem pana sposób na to, by odnaleźć się w świecie galopujących trendów?
Zawsze boimy się nowych rzeczy, dopóki ich nie poznamy i nie oswoimy. Młodym ludziom łatwiej przychodzi otwarcie się na nowości, a ja jestem z pokolenia, dla którego komputer, smartfon czy sam pomysł cyfryzacji jest trochę jak opowieść science fiction.
Science fiction?
Wiem, że to dla pana może brzmieć zabawnie, ale kiedy moja córka kupiła smarftona i zaczęła uczyć mnie z niego korzystać, to w praktyce dla mnie to była trochę fantastyka. I oczywiście doceniam fakt, że mogę teraz swobodnie rozmawiać z wnukami i rodziną, korzystając z wideokonferencji, ale ja, będąc już dorosłym, dojrzałym facetem, musiałem się tego wszystkiego nauczyć i nie ukrywam, że nie bez obaw i stresu.
Czego zatem się pan bał?
Hmm… jestem na innowacje otwarty, to mnie naprawdę ciekawi. Ale wejściu w takie nowości zawsze towarzyszy lęk. Czy aby na pewno robię wszystko dobrze, czy na pewno się na tym znam, czy czegoś nie popsuję? A jak popsuję, to co mam wtedy zrobić? Miałem dokładnie takie same obawy, kiedy stopniowo zacząłem wprowadzać komputer do swojego biznesu, także za namową córki, która złapała się za głowę, widząc, że wciąż notuję wszystko w zeszycie, że ciągle podstawowym narzędziem pracy były dla mnie ołówek i kartka. I naprawdę bardzo długo wydawało mi się, że niczego więcej nie potrzebuję.
No dobrze, ale zatrudnia pan kilka osób…
No właśnie, nie sposób panować nad wszystkim. Poza tym dzięki sugestii rodziny przekonałem się, że internet i komputery to nie jest nic strasznego, wręcz przeciwnie – może pomóc rozwijać biznes.
W przypadku pralni brzmi to ciekawie. Co ma pan na myśli?
By klienci mieli łatwy dostęp do naszej oferty, a także informacji o godzinach otwarcia i promocjach, stworzyliśmy stronę internetową, a nawet profil na Facebooku.
Stąd już tylko krok do rezerwacji online i elektronicznego systemu powiadomień klienta…
He, he. To się pan rozpędził. Aczkolwiek, kto wie? Różne pomysły chodzą po głowie mojemu zięciowi i córce. W końcu kto się nie rozwija, ten stoi w miejscu.
W przyszłości możemy mieć do czynienia z praniem za pomocą promieniowania UV, ultradźwięków czy multifunkcjonalnymi urządzeniami, które będą nie tylko prały i suszyły, ale też prasowały.
Ciekawe, kiedy konstruktorzy sprzętu rozwiążą problem parowania skarpetek?
Wrócę do wątku niespodzianek i zaskoczeń.
Domyślam się, o co panu chodzi. Ja się na komputerach nie znam. Oczywiście obsługuję, wiem już, jak to funkcjonuje, i wiem, że działający sprzęt komputerowy jest również ważny, jak termostat zabezpieczający.
Termostat zabezpieczający?
Tak, na wypadek braku wody w kotle. Oj, widzę, że tu z kolei pan ma braki (śmiech).
Wracając jednak do komputerów – nie mam specjalistycznej wiedzy, która pozwoliłaby mi na przykład na naprawę takiego urządzenia lub poradzenie sobie w sytuacji, kiedy coś przestaje funkcjonować. Co innego z pralką…
I – jak się domyślam – przestało…
To oczywiste, awarie, usterki są wpisane w koszty prowadzenia biznesu. Problem jest wtedy, kiedy ten koszt staje się za duży. A tak się niestety przydarzało, kiedy musieliśmy ściągać lokalnego informatyka do uruchomienia poczty mailowej. Załatwił sprawę w 15 minut. Wie pan, ile mnie to kosztowało?
200 złotych?
Skąd pan wiedział? Myślałem, że się przesłyszałem, ale później pomyślałem – za wiedzę się płaci i za jej brak też. Dlatego następnym razem próbowałem innych sposobów.
Jakich?
Prosiłem o pomoc mojego znajomego, który faktycznie zna się na IT. Jest moim kołem ratunkowym i zazwyczaj to jego proszę o wsparcie. Niestety, nie zawsze jest w stanie mi pomóc. Pewnego razu komputer przestał działać. Straciłem kilka godzin, próbując go włączyć, i coraz bardziej się denerwowałem. Wynikało to z faktu, że nie miałem dostępu do listy zamówień klientów. Zacząłem niecierpliwie szukać pomocy w wyszukiwarce smartfona, próbując dociec, co faktycznie się stało. Bezskutecznie. Ale znalazłem coś innego.
Wsparcie IT.
Tak. A że mam telefon w Orange, to dłużej już nie szukałem. Przyznaję, że nieco zmieniła się moja perspektywa, bo okazuje się, że za niewielką sumę są do mojej dyspozycji fachowcy, którzy pomogą mi, kiedy tylko będę tej pomocy potrzebował. Sprawnie udało mi się aktywować tę usługę. Następnie zadzwoniłem na infolinię, na numer dedykowany Wsparciu IT, nie musiałem długo czekać na kontakt ze specjalistą i faktycznie, dobrze trafiłem, bo krok po kroku zaczęliśmy wyjaśniać, co się stało.
Czyli udało się…
Nie tak od razu. W trakcie rozmowy rozładował mi się telefon. Musiałem więc zadzwonić za kilka minut ponownie i na myśl o tym, że po raz drugi będę musiał wszystko tłumaczyć, wyjaśniać… no proszę samemu pomyśleć, jak można się zirytować w takiej sytuacji.
Co ciekawe, nic takiego nie nastąpiło. Mój drugi telefon był kontynuacją pierwszej rozmowy, płynnie udało się dobrnąć do szczęśliwego końca sprawy i – co najważniejsze – naprawić sprzęt.
No dobrze. A co faktycznie się stało? Jaka była przyczyna usterki?
To też jest dość zabawne – dla laika, którym bez wątpienia jestem, rozwikłanie tej zagadki było zdecydowanie zbyt trudne. Tymczasem już po kilu minutach rozmowy ze specjalistą ze Wsparcia IT problem został trafnie zdiagnozowany. Okazało się, że zawinił brak aktualizacji systemu, który spowodował, że nagle cały komputer przestał reagować na moje polecenia.
Rozumiem, że znalazł pan swoją metodę na zarządzanie takimi niespodziankami?
Nie jestem w stanie poradzić sobie z takimi problemami sam. Po prostu ja takich rzeczy nie umiem. W sprawach związanych z zarządzaniem pralnią i usług, które oferujemy, może pan do mnie dzwonić o każdej porze dnia i nocy, z chęcią pomogę i odpowiem na każde pytanie. W kwestiach problemów ze sprzętem komputerowym, zamiast korzystać z uprzejmości znajomych, nawet jeśli mają najlepsze intencje, wolę jednak zwrócić się do zaufanego specjalisty, kogoś, kto szybko i sprawnie udzieli mi pomocy, zwłaszcza że może się to odbyć przez telefon, bez konieczności zawożenia sprzętu do serwisu ani kosztownego zatrudniania profesjonalisty na stałe. To jest takie moje pogotowie komputerowe.
Stefan Głowacki: jest właścicielem pralni Bewe, którą prowadzi w Środzie Wielkopolskiej od 1991 roku. Bewe specjalizuje się w usługach pralniczych dla firm, dopasowując swój profil do potrzeb i oczekiwań swoich klientów. To także rodzinny biznes, który kultywuje tradycję wielkopolskiej przedsiębiorczości i z dumą podkreśla swoje regionalne korzenie.