Informacja prawna: Informacje w tym artykule były aktualne w czasie, gdy go publikowaliśmy. Od tego czasu nasza oferta, ceny czy dostępność produktów mogły ulec zmianie. Artykuł może posłużyć Ci, żeby sprawdzić historyczne informacje o naszych usługach i produktach. Jeśli potrzebujesz aktualnych informacji o naszej ofercie, wejdź na orange.pl lub odwiedź nas w salonach Orange.
Xiaomi 14T – recenzja
Poznajcie kolejną nowość od Xiaomi, czyli Xiaomi 14T. To naprawdę dobry smartfon w tej półce cenowej – jestem pod wrażeniem m.in. świetnych zdjęć portretowych. Jakie jeszcze ma zalety? Jakie wady? Sprawdźcie to w recenzji.
Sprawdź Xiaomi 14T w dobrej ofercie Orange >>
Płatność za swój telefon rozłóż na raty – nawet na 36 miesięcy!
Jak wygląda Xiaomi 14T
W Xiaomi 14T widać oszczędności względem droższego brata – Xiaomi 14T Pro. Przede wszystkim ramki wykonane są z plastiku, a nie wzmocnionego aluminium. Telefon ma też płaskie plecki bez zaokrągleń przy krawędzi, co minimalnie wpływa na wygodę trzymania.
Na pleckach mamy wzmocnione szkło, a w jednej wersji kolorystycznej ekoskórę – szkoda że tylko w 1 kolorze.
Xiaomi 14T jest lżejszy i moja wersja waży 195 g, a wersja z ekoskórą jest jeszcze o 2 gramy lżejsza. Poza tym telefon jest bliźniaczo podobny do wersji Pro.
Na górnej ramce mamy diodę IR i 2 mikrofony. Prawa ramka ma dobrze ułożone przyciski głośności i odblokowania, lewa ramka jest pusta, a na dolnej znajdziemy drugi głośnik stereo (pierwszy mamy przy górnej ramce), obok gniazdo USB typu C, mikrofon i tackę na 2 karty SIM, bez miejsca na kartę microSD.
W kwestii odporności na czynniki zewnętrzne telefon posiada certyfikat IP68, czyli wysoką odporność na wodę i pył.
Dźwięk
Jeśli chodzi o udźwiękowienie, to jak na taką półkę cenową jest bardzo dobrze. Podobnie jak i wersji Pro dźwięk jest donośny i czysty, z szeroką sceną dźwiękową z wyjątkiem basów, które mogłyby być mocniejsze.
Wybierz dobre słuchawki do smartfona >>
Wyświetlacz
Ekran w Xiaomi 14T to AMOLED-owy wyświetlacz C8+ stworzony we współpracy Xiaomi z TCL.
Wyświetlacz ma bardzo wysoką rozdzielczość, co przekłada się na natężenie pixeli wynoszące 446 ppi, czyli mamy obraz ostry jak żyleta.
Odświeżanie wynosi maksymalnie 144 Hz, co zapewnia bardzo płynne animacje, ale i większą prądożerność. Niestety nie jest to ekran LTPO, czyli nie ma w pełni adaptacyjnego odświeżania, tylko skokowe.
Maksymalna jasność wynosi kosmiczne 4000 nitów w trybie automatycznym, a nasze oczy rozpieszczają przepiękne kolory.
Ekran w 100% pokrywa paletę barw DCI-P3, ma też wsparcie standardu HDR10+ i posiada 12-bitową głębię kolorów.
Dobre wrażenie sprawiają również kąty widzenia. Podobnie jak i u mocniejszego brata ekran jest nisko szkodliwy dla naszych oczu przez bardzo wysoką częstotliwość migotania, niezauważalną dla ludzkiego oka zwłaszcza przy niższej jasności ekranu. Poza tym standardowo mamy filtr światła niebieskiego.
Na dole ekranu znajduje się czytnik linii papilarnych. Położony jest standardowo nisko, czego nie jestem fanem, ale jego prędkość działania i precyzją mogą robić wrażenie.
Podzespoły Xiaomi 14T
Sercem Xiaomi 14T jest Mediatek Dimensity 8300 Ultra, który działa we współpracy z 12 GB pamięci operacyjnej w standardzie LPDDR5x, które można rozbudować o dodatkowe 1 GB RAM-u wirtualnego.
Pamięć wewnętrzna w szybkim standardzie UFS 4.0 może mieć w zależności od wybranej przez was wersji 256 lub 512 GB.
No to jak ten kombajn działa? Jak dla mnie super, ale to już nie jest wydajność jak we flagowcach. W teście syntetycznym Geekbench 6 mamy wynik 1326 punktów na pojedynczym rdzeniu i 4016 na multi, co plasuje naszego bohatera w okolicach Google Pixela 7 czy Poco F5. To więc mocna średnia półka. Natomiast jesteśmy w takim momencie, że różnice w działaniu miedzy flagowcami a średnią półką są prawie niezauważalne.
W porównaniu z wersją Pro nie czułem, że mam do czynienia ze słabszym telefonem, więc jeśli po prostu szukacie sprzętu, który działa szybko, ma sporo pamięci operacyjnej i wewnętrznej, nie zawiesza się, świetnie sprawdza się w wymagających grach i przede wszystkim nie grzeje się jak szalony, to szczerze mogę polecić ten model.
Bateria
Bateria w Xiaomi 14 T ma standardową pojemność 5000 mAh, którą naładujemy od 0 do 100% w około 45 minut dzięki ładowaniu 67 W. Bateria jest w stanie wytrzymać przy racjonalnym korzystaniu nawet półtora dnia.
Szkoda, że nie mamy tu 120 W ładowania jak w wersji Pro, ale 45 minut to wcale nie jest taki zły wynik. Samsungi wciąż nie mogą mieć takiej prędkości ładowania.
Wadą jest brak ładowania indukcyjnego, z którego ja normalnie na co dzień korzystam chociażby w aucie, więc żeby mieć tą funkcję, musimy dopłacić.
Łączność
Przy Xiaomi 14T nie możemy narzekać na brak nowoczesnych standardów komunikacji. Obsłuży maksymalnie Wi-Fi 6e, mamy Bluetooth 5.4, NFC do płatności zbliżeniowych, 5G i hybrydowy eSIM.
Duszę Xiaomi 14T stanowi Android 14 z nakładką systemową Xiaomi HyperOS.
Xiaomi AI
Nowością w telefonach Xiaomi jest sztuczna inteligencja, która jeszcze nie ukazała swojego pełnego oblicza. Póki co mamy tłumaczenie na żywo, co ułatwi nam komunikowanie się z obcokrajowcami na wakacjach. Nie działa to idealnie, ale na pewno mocno ułatwi życie.
A jak działa AI w aparacie Xiaomi? Mamy portret SI, czyli Xiaomi przesyła na swój serwer 35 naszych portretów, tam są analizowane, algorytmy uczą się odtwarzać naszą podobiznę, po czym dostajemy propozycję nowych portretów. Za pomocą promptów możemy też wygenerować własne. Efekty bywają mieszane, ale na pewno zapewniają sporo rozrywki. W zasadzie kiedy pokazywałem znajomym serię Xiaomi 14T, ta funkcja wzbudzała największe zainteresowanie. Zwłaszcza u znajomych, którzy szukają nowej pracy i potrzebują fajnej foty do CV.
Dalej mamy świetnie działający retusz, który usuwa niechciane obiekty ze zdjęć i zastępuje po nich miejsce tak, że nigdy byście nie powiedzieli, że coś tam było.
Ostatnią funkcję, którą przedstawię, możecie kojarzyć z poprzedniej recenzji. Jest to rozszerzenie, dzięki któremu możemy sztucznie poszerzyć kadr naszych zdjęć. Nie działa to jeszcze w pełni idealnie, dlatego nie polecam zbytniego szaleństwa z tą funkcją.
Aparaty
No dobrze, przechodzimy do aparatów i zaczynamy od obiektywu selfie.
Jest nim matryca 32 Mpix ze światłem 2.0. Zdjęcia, jakie produkuje, potrafią być naprawdę ładne i szczegółowe. O dziwno mamy lepszą reprodukcję tonacji skóry niż w modelu Pro, wygląda bardziej naturalnie, natomiast mamy trochę zbyt wysokie wyostrzenie i wygładzanie powierzchni, co szczególnie widać np. na porowatej powierzchni skóry.
Bardzo podoba mi się tryb portretowy ze świetnie odseparowanym tłem. Warto też zwrócić uwagę na to, że nie ma tu szans na prześwietlenie tła, co często się pojawia przy ładnej pogodzie.
Filmy nakręcimy maksymalnie w jakości 4K z 30 klatkami na sekundę i tutaj podobnie jak i w wersji Pro zmienia się tonacja skóry, a elektroniczna stabilizacja nie lubi się z ruchem.
Przechodzimy na tył, gdzie znajdują się 3 aparaty stworzone we współpracy z Leicą. Zaczynając od głównego aparatu, mamy tu 50-megapixelową matrycę Sony IMX906 ze światłem 1.7 i wsparciem optycznej stabilizacji. Jakość zdjęć tworzona przez tą jednostkę jest bardzo dobra i to niezależnie od panujących warunków. Kolory są wiernie odzwierciedlone, nie szwankuje też ostrość i dynamika.
Zdjęcia w zaciemnionych pomieszczeniach również nie wskazują na jakiekolwiek problemy tej matrycy. W nocy delikatny szum wkrada się w wyjątkowo ciemne miejsca, natomiast ogólny obrazek jest bardzo pozytywny, zwłaszcza w tej półce cenowej i w sumie nie skłamię, jeśli powiem, że to najlepszy smartfon do nocnej fotografii do 3000 zł.
Kolejny obiektyw to ultraszerokokątny aparat z 12-megapixelową matrycą i światłem 2.2. Robi po prostu dobre zdjęcia, ale bez szału. Taki aparat robiłby wrażenie w telefonie do 1000 zł, natomiast tutaj po prostu sobie jest i w sumie najważniejsze, że robi dobre zdjęcia, tylko z lekkim odchyleniem w kolorach względem głównej jednostki. Na krawędziach zdjęć spotkamy sporo szumów, dlatego przechodzimy do ciekawszego aparatu.
Mowa o teleobiektywie z 50-megapixelową matrycą ze światłem 2.0 i powiększeniem optycznym do x 2 i x 6 – dalej mamy przybliżenie cyfrowe. Możecie sami zobaczyć, jak dobrze działa tu stabilizacja obrazu – znacznie ułatwia wykonanie zdjęcia bez drgań i latania obiektywu na boki. Zdjęcia zrobione tym aparatem wyglądają dobrze do 10-krotnego przybliżenia, chociaż już wtedy widać delikatne wygładzanie. 20-krotne przybliżenie wydaje się jakby było za mgłą, a to po prostu mocne działanie algorytmów wygładzających.
W serii Xiaomi 14T taką wisienką na torcie są zdjęcia portretowe, które możemy zrobić w różnych ekwiwalentach ogniskowej, czyli 23, 35, 50 i 75 mm. Jeśli chodzi o ten rodzaj fotografii, to jest to zdecydowanie czołówka na rynku. Tym bardziej, że aparat ma funkcję rozświetlenia postaci, która znajduje się w kontrze z mocnym źródłem światła, a tego często nie potrafią nawet najdroższe modele konkurencji.
Filmy nagramy maksymalnie w rozdzielczości 4K z 60 klatkami na sekundę. Po włączeniu funkcji HDR klatkarz spada do 30, natomiast ja nie miałem potrzeby jego uruchamiania. Filmy są ostre i z bardzo ładną kolorystyką. Stabilizację obrazu oceniam na 5 z minusem – widać, że czasem ma delikatne potknięcia.
Po włączeniu dodatkowej stabilizacji rozdzielczość i klatkarz spadają do FullHD z 30 klatkami, dlatego nie polecam jej uruchamiania, chyba że chcecie kręcić swój sprint po jakiś wertepach.
Podsumowanie recenzji Xiaomi 14T
Czas na podsumowanie i zaczynamy od zalet Xiaomi 14T, a są to:
- atrakcyjny i nowoczesny design,
- odporność na wodę i pył IP68,
- etui ochronne w pudełku,
- flagowy ekran z wysoką rozdzielczością, odświeżaniem i jasnością,
- dobre głośniki stereo,
- szybkie ładowanie 67 W,
- solidna praca procesora,
- bardzo dużo pamięci operacyjnej i wewnętrznej,
- ciekawe dodatki AI, zwłaszcza portrety,
- świetne zdjęcia za dnia i w nocy z głównego aparatu,
- obecność optycznej stabilizacji obrazu,
- dobrej jakości filmy.
Skoro są zalety, to są też i wady, a więc:
- plastikowe ramki,
- brak ładowarki w zestawie,
- brak technologii LTPO w wyświetlaczu,
- brak wszystkich funkcji AI na premierę urządzeń,
- brak slotu kart microSD,
- głośnikom przydałby się mocniejszy bas.